Pewnie nie raz każdemu zdarzyło się podziwiać nocny krajobraz. Miasto nocą, oświetlone wesołe miasteczko, efektownie podświetlone zabytki. Wiele osób wpada na pomysł, aby takie widoki fotografować, tu pojawia się pułapka. Fotografia nocna to trudna sprawa z kilku powodów:
1. ludzki wzrok nie jest w stanie określić jakim natężeniem światła jest "bombardowany".
2. Wzrok jest dosyć podatny na zakłamania barw, albo inaczej - wzrok a raczej mózg potrafi dostosowywać widziane barwy do swoich potrzeb, a robi to w dosyć szerokim zakresie.
3. Trzeba unieruchomić aparat i wyzwolić migawkę bez poruszania aparatu.
4. Pomiar światła wbudowanym w aparat światłomierzem jest często niemożliwy, ponieważ światła jest na tyle mało, że taka wartość nie mieści się na skali światłomierza.
5. Zdarzają się problemy z ustawianiem ostrości, zarówno ręcznie jak i automatycznie.
6. I ostatnia sprawa - efekt Schwarzschilda.
Tą krótką notkę poświęcę właśnie efektowi Schwarzchilda. Kiedy fotografujemy z "normalnymi" czasami migawki, czyli miedzy 1/4000s do 1s film fotograficzny naświetla się wprostproporcjonalnie do czasu otwarcia migawki, czyli 2 razy dłuższy czas, to 2 razy bardziej naświetlony film.
Ale przy czasach dłuższych lub krótszych ta proporcjonalność staje się fikcją, fikcją nie tylko w teoretycznych rozważaniach, ale także widoczna i uciążliwa jest w praktyce.
Czasów krótszych niż 1/4000 w amatorskiej praktyce nie używa się, ale czasów dłuższych niż 1 sekunda używa się. Fotografia nocna wymaga nawet kilkuminutowych czasów naswietlania, a astrofotografia nawet kilkugodzinnych.
Ktoś, kto nieświadomy jest tego, że filmy fotograficzne ulegają wpływowi efektu Schwarzschilda ustawi czas naświetlania na wartość jaką wskaże mu ręczny światłomierz, lub jaką wydadukuje sobie na podstawie innych metod. Jeśli ten czas będzie dłuższy niż 2s, to ten człowiek będzie bardzo zawiedziony z efektów swojej pracy w postaci zdjęć. Okazuje się, że czas teoretyczny, czyli taki jaki został wskazany przez światłomierz trzeba wydłużyć, aby zdjęcie było poprawnie naświetlone.
O ile taki czas wydłużyć? Żeby było ciekawie czas trzeba wydłużać nie liniowo, a raczej wykładniczo. Żeby było jeszcze ciekawiej to funkcja ta wygląda trochę inaczej dla każdego filmu fotograficznego.
Przykładowo dla filmu Ilford XP2 wygląda to tak:
Czas zmierzony: Czas obliczony (wydłużony):
10s 28s
15s 54s
20s 85s
25s 120s
Jak widać różnice są ogromne.
W przypadku filmów kolorowych każda z kolorowych warstw inaczej zachowuje się przy długich czasach naświetlania, więc na zdjęciach mogą pojawiać się przebarwienia.
Trochę odbiegając od tematu dodam, że przy robieniu zdjęć z długimi czasami naświetlania należy uważać na oświetlenie z lamp rtęciowych, oko widzi te światło jako biało-żółte, natomiast odbitki z filmu będą zielone.
Tangerin
niedziela, 11 listopada 2012
poniedziałek, 5 listopada 2012
O dostępnych filmach fotograficznych
Mimo, że branża fotograficzna zdominowana jest przez technologię cyfrową, to nadal na rynku dostępnych jest wiele filmów fotograficznych. Krótko opiszę te które znam i używam, oraz wspomnę o tych, których nie znam "osobiście" jednak ich specyfikacje techniczne są w stanie powiedzieć o nich bardzo dużo.
Kodak:
- Filmy kolorowe:
Kodak Color Plus 200 - najtańszy z filmów Kodaka, dosyć uniwersalny. W moim odczuciu jego ziarno jest nieco większe niż Fujicolor C200, za to barwy są przyjemniejsze. Trochę zwiększona czułość dla barwy żółtej ociepla barwy zdjęć. Dobrze odwzorowuje kolor skóry. Dobrze radzi sobie ze zdjęciami architektury z czerwonej cegły.
Kodak Gold 200 - Bardzo podobna charakterystyka do poprzednika, jednak lepiej radzi sobie z cieniami (nie pokazuje dużego ziarna w cieniach). Scenę ociepla jeszcze bardziej niż Color Plus (tak mi się wydaje). Świetny materiał do nostalgicznych portretów.
Kodak Ektar 100 - Film, który charakteryzuje się bardzo drobnym ziarnem, praktycznie niezauważalnym przy standardowych powiększeniach. Tu brak żółtej dominanty, charakteryzuje się nasyconymi barwami, ale w granicach umiaru, zadziwia rozpiętością tonalną. Znakomicie radzi sobie przy zdjęciach nocnych, nie wykazuje zwiększonego ziarna w cieniach. Znakomity film do fotografowania kolorowych, kontrastowych scen, do fotografii nocnej. Słabo radzi sobie z odwzorowaniem koloru skóry (przynajmniej u mnie słabo sobie z tym radził).
Kodak Ultramax 400 - Przyjemne barwy, słabo wypada w cieniach, charakteryzuje się dosyć dużym ziarnem.
Kodak Portra - Znakomity do zdjęć portretowych, nawet wersja o czułości 800 wykazuje dosyć drobne ziarno. Niestety jest to chyba najdroższy film Kodaka.
Kodak ProFoto - Negatyw nie jest mi znany, mogę jedynie wnioskować ze zdjęć innych, że charakteryzuje się drobnym ziarnem i trochę mdławymi, chociaż przyjemnymi kolorami.
-Filmy czarno-białe:
Kodak T-max 100 - drobnoziarnisty negatyw, o dużej tonalności. Wymaga precyzji podczas naświetlania i podczas wywoływania. Jest to materiał oparty na technologii kryształków typu T, powszechnie uznaje się, że kryształki T źle znoszą obróbkę w starszych wywoływaczach np. Rodinal, jednak ja zaryzykowałem i wywołałem ten film w Rodinalu i... Efekty są przyzwoite, myślę, że głównie dlatego, że jest to stosunkowo niskoczuły film.
Kodak T-Max 400 - czulszy brat T-maxa 100, ogólnie podobna charakterystyka do 100, jednak tutaj eksperyment z Rodinalem wyraźnie potwierdza słuszność obiegowej opinii. Negatyw również wymagający.
Kodak Tri-x 400 wspaniały film czarno-biały o średniej czułości, charakteryzuje się nieco większym, ziarnem niż T-max, ten film oparty jest na tradycyjnej technologii wytwarzania emulsji. Film znacznie bardziej tolerancyjny w obróbce.
Kodak P3200 - najczulszy film Kodaka (niedawno chyba zakończono jego produkcję), nie testowałem go.
Kodak BW400CN - film do fotografii czarno-białej, o czułości ISO 400, tak samo jak XP2 Ilforda przystosowany jest do wywołania w procesie C-41 (tak jak negatywy kolorowe). Charakteryzuje się bardzo drobnym ziarnem, w odróżnieniu od XP2 posiada barwną maskę, więc nie nadaje się do robienia odbitek pod powiększalnikiem bez filtrów.
Ilford
-Filmy czarno-białe (tylko takie produkuje)
Niestety nigdy nie używałem filmów tego producenta, chociaż zawsze mówiłem sobie, że "tym razem będzie Ilford" a kończyło się na tym, że do aparatu ładowałem Kodaka lub Rolleia, ewentualnie AGFĘ.
Filmy z frazą Delta w nazwie są filmami produkowanymi z emulsją z kryształkami typu T, jest to konkurencja dla T-maxów Kodaka.
Pozostałe filmy oparte są na tradycyjnych emulsjach.
Producent ceniony wśród fotografów, oferuje znacznie szerszą gamę filmów niż Kodak czy Fujifilm.
Ciekawym filmem Ilforda jest XP2, jest to film czarno-biały o czułości ISO 400. Przystosowany jest do wywoływania w procesie C-41 (proces dla większości negatywów kolorowych), charakteryzuje się bardzo drobnym ziarnem.
Fujifilm
-Filmy kolorowe
Fujicolor C200, najtańszy film Fuji, konkurencja dla Kodak Color Plus 200. Barwy znacznie chłodniejsze niż Color Plus. Nie przepadam za tym filmem, mimo że nie mam ku temu jakich racjonalnych przesłanek.
Fuji Superia 200 - Film konkurencyjny dla Kodak Gold 200. Charakteryzuje się chłodniejszymi, bardziej nasyconymi barwami niż Gold. Co ciekawe również dobrze radzi sobie z odwzorowaniem koloru skóry. Niestety w cieniach wypada bardzo słabo i wykazuje w ciemnych miejscach duże ziarno. W moim odczuciu ma trochę mniejszą tonalność niż Gold a nawet Color Plus. Mimo zadowolenia z ostatniej rolki wolę inne filmy.
Fuji X-Tra 400 - Nasycone barwy, drobniejsze ziarno niż UltraMax 400, czasem wydaje mi się, że ma trochę większą czułość niż 400. Jest to kolorowa 400, której używam najczęściej.
Innych kolorków Fujifilm nie używałem.
Czarno-białe - nie używałem.
AGFA
-Filmy kolorowe
Agfa Vista Plus 100 - nie używałem, ale rezultaty innych wskazują na to, że jest to film z potencjałem, tak jak cała rodzina filmów kolorowych AGFA Vista, czyli 100, 200, 400.
-Filmy czarno-białe.
Agfa APX 100 - ciekawy film ISO 100, z tradycyjną emulsją, znosi Rodinal. Można go forsować do ISO 400. Jest to chyba najtańsza czarno-biała setka.
Rollei
-Filmy kolorowe:
Rollei Redbird - to film kolorowy nawinięty odwrotnie, to znaczy maską w stronę obiektywu (po założeniu go do aparatu). Przypuszczalnie emulsja ma czułość ISO 800, jednak w wyniku obrócenia filmu na emulsję pada mniej światła, producent informuje, że film ten posiada czułość ISO 400. Obrócenie filmu powoduje, że maska znacznie zatrzymuje promienie o barwie innej niż odcienie czerwieni. Zdjęcia są czerwone. Film wykazuje znaczną ziarnistość. Czułość filmu jest praktycznie niższa niż ISO 400. Być może film naświetlany światłem czerwonym wykazuje zadeklarowaną czułość, jednak inne barwy bywają niedoświetlone. Jest to film do zdjęć z efektami specjalnymi, warto naświetlić chociaż jedną rolkę tego filmu.
Rollei Crossbird - (nie używałem) kolorowy film, który wywołać można w procesie negatywowym C-41 i pozytywowym E-6, każde wywołanie daje inne efekty kolorystyczne.
Rollei Digibase - (nie używałem) film kolorowy, do wywołania w procesie C-41, elementem który odróżnia ten film od innych filmów kolorowych jest to, że nie posiada on barwnej maski.
-Filmy czarno-białe
Rollei Retro 100 - negatyw tożsamy z AGFA APX 100.
Rollei Retro 400s - negatyw z tradycyjną emulsją, jednak o stosunkowo drobnym ziarnie. Dobrze znosi forsowanie nawet o kilka EV.
Rollei Superpan 200 - Negatyw, który ma rozszerzoną czułość w kierunku podczerwieni. Film ten w pewnym stopniu "widzi" przez mgłę. Film kontrastowy. Jego kontrastowość w połączeniu z nietypową charakterystyką czułości daje ciekawe, żywe efekty na zdjęciach. Jednak nie może poszczycić się bardzo drobnym ziarnem.
Rollei Ato 2.1 Film niskoczuły, kontrastowy o drobnym ziarnie.
Rollei produkuje cała gamę filmów fotograficznych, używałem tylko niewielką ich część. Filmy Rollei w większości są tańsze od filmów Kodak i Ilford, być może ich jakość jest nieco niższa niż jakość Kodaków i Ilfordów, ale ogólnie rzecz biorąc są to dobre filmy, i warto na nich fotografować.
Foma - Czeskie filmy :) Czeskie, bo produkowane są w Czechach, niestety nie mogę opierać się na własnych doświadczeniach przy opisie tych filmów, więc ich nie opiszę. W opinii wielu fotografów są to filmy gorsze niż Kodak czy Ilford, ale myślę (mam nadzieję) że są to po prostu filmy z charakterem, które dobrze poznane dadzą równie dobre efekty jak filmy innych producentów. Niestety ceny filmów Foma nie są wiele niższe o ile w ogóle są niższe od cen filmów z za oceanu lub z UK.
Efke - Filmy od niedawna nieprodukowane, jednak można je jeszcze kupić.
Produkowane były filmy EFKE KB25, KB50 i KB100, numery odpowiadają czułością w ISO.
Filmy powstawały podobno według technologii z lat czterdziestych, charakteryzowały się dużą ilością srebra w emulsji, co przenosiło się na ich charakter. Ze względu na ich niską czułość były to filmy o stosunkowo drobnym ziarnie. Emulsja tych filmów jest wyjątkowo podatna na uszkodzenia mechaniczne. Producent zaleca przerywanie wywoływania samą wodą, bez octu lub przerywacza, należy trzymać się tej zasady.
Mam świadomość tego, że nie wymieniłem tu wielu dostępnych filmów. Nie opisałem ich, ponieważ są filmami, których nigdy nie używałem, lub są filmami niepopularnymi.
Powyższe opisy są moimi subiektywnymi odczuciami, a nie informacjami, które powstały w wyniku pomiarów.
Poniżej przykładowe zdjęcia z filmu Rollei Redbird.
Kodak:
- Filmy kolorowe:
Kodak Color Plus 200 - najtańszy z filmów Kodaka, dosyć uniwersalny. W moim odczuciu jego ziarno jest nieco większe niż Fujicolor C200, za to barwy są przyjemniejsze. Trochę zwiększona czułość dla barwy żółtej ociepla barwy zdjęć. Dobrze odwzorowuje kolor skóry. Dobrze radzi sobie ze zdjęciami architektury z czerwonej cegły.
Kodak Gold 200 - Bardzo podobna charakterystyka do poprzednika, jednak lepiej radzi sobie z cieniami (nie pokazuje dużego ziarna w cieniach). Scenę ociepla jeszcze bardziej niż Color Plus (tak mi się wydaje). Świetny materiał do nostalgicznych portretów.
Kodak Ektar 100 - Film, który charakteryzuje się bardzo drobnym ziarnem, praktycznie niezauważalnym przy standardowych powiększeniach. Tu brak żółtej dominanty, charakteryzuje się nasyconymi barwami, ale w granicach umiaru, zadziwia rozpiętością tonalną. Znakomicie radzi sobie przy zdjęciach nocnych, nie wykazuje zwiększonego ziarna w cieniach. Znakomity film do fotografowania kolorowych, kontrastowych scen, do fotografii nocnej. Słabo radzi sobie z odwzorowaniem koloru skóry (przynajmniej u mnie słabo sobie z tym radził).
Kodak Ultramax 400 - Przyjemne barwy, słabo wypada w cieniach, charakteryzuje się dosyć dużym ziarnem.
Kodak Portra - Znakomity do zdjęć portretowych, nawet wersja o czułości 800 wykazuje dosyć drobne ziarno. Niestety jest to chyba najdroższy film Kodaka.
Kodak ProFoto - Negatyw nie jest mi znany, mogę jedynie wnioskować ze zdjęć innych, że charakteryzuje się drobnym ziarnem i trochę mdławymi, chociaż przyjemnymi kolorami.
-Filmy czarno-białe:
Kodak T-max 100 - drobnoziarnisty negatyw, o dużej tonalności. Wymaga precyzji podczas naświetlania i podczas wywoływania. Jest to materiał oparty na technologii kryształków typu T, powszechnie uznaje się, że kryształki T źle znoszą obróbkę w starszych wywoływaczach np. Rodinal, jednak ja zaryzykowałem i wywołałem ten film w Rodinalu i... Efekty są przyzwoite, myślę, że głównie dlatego, że jest to stosunkowo niskoczuły film.
Kodak T-Max 400 - czulszy brat T-maxa 100, ogólnie podobna charakterystyka do 100, jednak tutaj eksperyment z Rodinalem wyraźnie potwierdza słuszność obiegowej opinii. Negatyw również wymagający.
Kodak Tri-x 400 wspaniały film czarno-biały o średniej czułości, charakteryzuje się nieco większym, ziarnem niż T-max, ten film oparty jest na tradycyjnej technologii wytwarzania emulsji. Film znacznie bardziej tolerancyjny w obróbce.
Kodak P3200 - najczulszy film Kodaka (niedawno chyba zakończono jego produkcję), nie testowałem go.
Kodak BW400CN - film do fotografii czarno-białej, o czułości ISO 400, tak samo jak XP2 Ilforda przystosowany jest do wywołania w procesie C-41 (tak jak negatywy kolorowe). Charakteryzuje się bardzo drobnym ziarnem, w odróżnieniu od XP2 posiada barwną maskę, więc nie nadaje się do robienia odbitek pod powiększalnikiem bez filtrów.
Ilford
-Filmy czarno-białe (tylko takie produkuje)
Niestety nigdy nie używałem filmów tego producenta, chociaż zawsze mówiłem sobie, że "tym razem będzie Ilford" a kończyło się na tym, że do aparatu ładowałem Kodaka lub Rolleia, ewentualnie AGFĘ.
Filmy z frazą Delta w nazwie są filmami produkowanymi z emulsją z kryształkami typu T, jest to konkurencja dla T-maxów Kodaka.
Pozostałe filmy oparte są na tradycyjnych emulsjach.
Producent ceniony wśród fotografów, oferuje znacznie szerszą gamę filmów niż Kodak czy Fujifilm.
Ciekawym filmem Ilforda jest XP2, jest to film czarno-biały o czułości ISO 400. Przystosowany jest do wywoływania w procesie C-41 (proces dla większości negatywów kolorowych), charakteryzuje się bardzo drobnym ziarnem.
Fujifilm
-Filmy kolorowe
Fujicolor C200, najtańszy film Fuji, konkurencja dla Kodak Color Plus 200. Barwy znacznie chłodniejsze niż Color Plus. Nie przepadam za tym filmem, mimo że nie mam ku temu jakich racjonalnych przesłanek.
Fuji Superia 200 - Film konkurencyjny dla Kodak Gold 200. Charakteryzuje się chłodniejszymi, bardziej nasyconymi barwami niż Gold. Co ciekawe również dobrze radzi sobie z odwzorowaniem koloru skóry. Niestety w cieniach wypada bardzo słabo i wykazuje w ciemnych miejscach duże ziarno. W moim odczuciu ma trochę mniejszą tonalność niż Gold a nawet Color Plus. Mimo zadowolenia z ostatniej rolki wolę inne filmy.
Fuji X-Tra 400 - Nasycone barwy, drobniejsze ziarno niż UltraMax 400, czasem wydaje mi się, że ma trochę większą czułość niż 400. Jest to kolorowa 400, której używam najczęściej.
Innych kolorków Fujifilm nie używałem.
Czarno-białe - nie używałem.
AGFA
-Filmy kolorowe
Agfa Vista Plus 100 - nie używałem, ale rezultaty innych wskazują na to, że jest to film z potencjałem, tak jak cała rodzina filmów kolorowych AGFA Vista, czyli 100, 200, 400.
-Filmy czarno-białe.
Agfa APX 100 - ciekawy film ISO 100, z tradycyjną emulsją, znosi Rodinal. Można go forsować do ISO 400. Jest to chyba najtańsza czarno-biała setka.
Rollei
-Filmy kolorowe:
Rollei Redbird - to film kolorowy nawinięty odwrotnie, to znaczy maską w stronę obiektywu (po założeniu go do aparatu). Przypuszczalnie emulsja ma czułość ISO 800, jednak w wyniku obrócenia filmu na emulsję pada mniej światła, producent informuje, że film ten posiada czułość ISO 400. Obrócenie filmu powoduje, że maska znacznie zatrzymuje promienie o barwie innej niż odcienie czerwieni. Zdjęcia są czerwone. Film wykazuje znaczną ziarnistość. Czułość filmu jest praktycznie niższa niż ISO 400. Być może film naświetlany światłem czerwonym wykazuje zadeklarowaną czułość, jednak inne barwy bywają niedoświetlone. Jest to film do zdjęć z efektami specjalnymi, warto naświetlić chociaż jedną rolkę tego filmu.
Rollei Crossbird - (nie używałem) kolorowy film, który wywołać można w procesie negatywowym C-41 i pozytywowym E-6, każde wywołanie daje inne efekty kolorystyczne.
Rollei Digibase - (nie używałem) film kolorowy, do wywołania w procesie C-41, elementem który odróżnia ten film od innych filmów kolorowych jest to, że nie posiada on barwnej maski.
-Filmy czarno-białe
Rollei Retro 100 - negatyw tożsamy z AGFA APX 100.
Rollei Retro 400s - negatyw z tradycyjną emulsją, jednak o stosunkowo drobnym ziarnie. Dobrze znosi forsowanie nawet o kilka EV.
Rollei Superpan 200 - Negatyw, który ma rozszerzoną czułość w kierunku podczerwieni. Film ten w pewnym stopniu "widzi" przez mgłę. Film kontrastowy. Jego kontrastowość w połączeniu z nietypową charakterystyką czułości daje ciekawe, żywe efekty na zdjęciach. Jednak nie może poszczycić się bardzo drobnym ziarnem.
Rollei Ato 2.1 Film niskoczuły, kontrastowy o drobnym ziarnie.
Rollei produkuje cała gamę filmów fotograficznych, używałem tylko niewielką ich część. Filmy Rollei w większości są tańsze od filmów Kodak i Ilford, być może ich jakość jest nieco niższa niż jakość Kodaków i Ilfordów, ale ogólnie rzecz biorąc są to dobre filmy, i warto na nich fotografować.
Foma - Czeskie filmy :) Czeskie, bo produkowane są w Czechach, niestety nie mogę opierać się na własnych doświadczeniach przy opisie tych filmów, więc ich nie opiszę. W opinii wielu fotografów są to filmy gorsze niż Kodak czy Ilford, ale myślę (mam nadzieję) że są to po prostu filmy z charakterem, które dobrze poznane dadzą równie dobre efekty jak filmy innych producentów. Niestety ceny filmów Foma nie są wiele niższe o ile w ogóle są niższe od cen filmów z za oceanu lub z UK.
Efke - Filmy od niedawna nieprodukowane, jednak można je jeszcze kupić.
Produkowane były filmy EFKE KB25, KB50 i KB100, numery odpowiadają czułością w ISO.
Filmy powstawały podobno według technologii z lat czterdziestych, charakteryzowały się dużą ilością srebra w emulsji, co przenosiło się na ich charakter. Ze względu na ich niską czułość były to filmy o stosunkowo drobnym ziarnie. Emulsja tych filmów jest wyjątkowo podatna na uszkodzenia mechaniczne. Producent zaleca przerywanie wywoływania samą wodą, bez octu lub przerywacza, należy trzymać się tej zasady.
Mam świadomość tego, że nie wymieniłem tu wielu dostępnych filmów. Nie opisałem ich, ponieważ są filmami, których nigdy nie używałem, lub są filmami niepopularnymi.
Powyższe opisy są moimi subiektywnymi odczuciami, a nie informacjami, które powstały w wyniku pomiarów.
Poniżej przykładowe zdjęcia z filmu Rollei Redbird.
Trochę o fotoczułości
Dzisiaj napiszę trochę o parametrach charakteryzujących filmy fotograficzne. Skupię się na filmach czarno-białych, jednak wiele z opisywanych zależności dotyczy filmów kolorowych.
Film czarno-biały zapisuje tylko jasność fotografowanych obiektów, film kolorowy oprócz tego zapisuje też barwę obiektu. Wcześniejsze zdanie nie jest fałszywe, ale też nie mówi całej prawdy, ponieważ film czarno-biały też "rozróżnia" barwy. Dzieje się tak, ponieważ emulsja fotograficzna wykazuje różną światłoczułość dla różnych barw. Jak wiadomo (lub nie) z lekcji fizyki, każda barwa reprezentowana jest przez promieniowanie elektromagnetyczne o różnej długości fali, inaczej o różnej częstotliwości. Emulsja fotograficzna wykazuje nieco inne właściwości dla każdej długości fali, podobnie jak ludzkie oko.
Przykładowo (przykłady zawsze najlepiej wyjaśniają teorię)
Gdyby ustawić obok siebie trzy lampy, które emitują dokładnie taką samą ilość światła w danej
jednostce czasu, ale pierwsza świeci światłem niebieskim, druga zielonym a trzecia czerwonym i sfotografować te świecąc lampy na filmie czarno-białym ortochromatycznym (co to dokładnie jest też napiszę) to efekt będzie taki, że światło lampy czerwonej będzie na odbitce wyglądało na wyraźnie słabsze niż światło dwóch pozostałych lamp. Gdyby charakterystyka światłoczułości spektralnej filmu była równa dla każdej długości fali, to otrzymalibyśmy jednolicie naświetlony kadr. Takie całkowicie liniowe filmy nie istnieją.
Jako ciekawostkę podam, że oko ludzkie jest najbardziej czułe na barwę żółto-zieloną, a już np. na błękit jest o ponad połowę mniej czułe.
Pierwszym parametrem filmu, na który zwracamy uwagę przy jego kupnie jest fotoczułość.
Fotoczułość to wielkość, która określa zdolność warstwy światłoczułej do reagowania na działanie światła. Praktycznie oznacza to ile światła musi paść na film, aby go prawidłowo naświetlić. Obecnie stosowana jest jedna jednostka do oznaczania fotoczułości filmu - ISO. Jednostka ISO jest dokładnie zdefiniowana przez normę ISO 5800 (kto chce niech sobie poczyta). Jednostka ISO jest o tyle wygodną jednostką, że zwiększenie liczby reprezentującej tą jednostkę dwa razy oznacza zwiększenie czułości filmu dwa razy, np. film o czułości ISO 100 jest dwa razy czulszy od filmu ISO 50.
Oprócz jednostki ISO (która jest spadkobierczynią jednostki ASA, ASA = ISO) są jeszcze inne jednostki, które określają światłoczułość filmów fotograficznych. Są one już raczej niewykorzystywane, ale warto o nich wspomnieć, ponieważ niektóre starsze aparaty mają skale wyskalowane właśnie w innych jednostkach niż ISO/ASA.
DIN - jednostka używana w Niemczech, zdefiniowana przez normę DIN 4512. tu zwiększenie liczby reprezentującej tą jednostkę o 3 (nie 3 razy a o 3) oznacza zwiększenie czułości filmu dwa razy.
Np. film o czułości 24DIN jest dwa razy czulszy od filmu 21DIN. Jednostkę DIN można łatwo przeliczyć na ISO, wystarczy zapamiętać, że ISO 100 to DIN 21, a dwa razy większe ISO to o 3 większe DIN, więc ISO 200 to 24 DIN.
GOST - radziecka norma fotoczułości, nie jest jakoś łatwo przeliczalna na ISO lub DIN, ale można przyjąć GOST = ISO, nie będzie to duży błąd.
W przypadku filmów czarno-białych fotoczułość jest sprawą trochę "ruchomą", ponieważ czułość filmu zależy też od tego w jakim wywoływaczu negatyw zostanie wywołany.
Dawniej do badania czułości filmów według amerykańskiej normy ASA używano wywoływacza D23 Kodaka. Dzisiaj ten wywoływacz nie jest dostępny w sprzedaży, ale jest dosyć łatwy do samodzielnego sporządzenia.
Film czarno-biały zapisuje tylko jasność fotografowanych obiektów, film kolorowy oprócz tego zapisuje też barwę obiektu. Wcześniejsze zdanie nie jest fałszywe, ale też nie mówi całej prawdy, ponieważ film czarno-biały też "rozróżnia" barwy. Dzieje się tak, ponieważ emulsja fotograficzna wykazuje różną światłoczułość dla różnych barw. Jak wiadomo (lub nie) z lekcji fizyki, każda barwa reprezentowana jest przez promieniowanie elektromagnetyczne o różnej długości fali, inaczej o różnej częstotliwości. Emulsja fotograficzna wykazuje nieco inne właściwości dla każdej długości fali, podobnie jak ludzkie oko.
Przykładowo (przykłady zawsze najlepiej wyjaśniają teorię)
Gdyby ustawić obok siebie trzy lampy, które emitują dokładnie taką samą ilość światła w danej
jednostce czasu, ale pierwsza świeci światłem niebieskim, druga zielonym a trzecia czerwonym i sfotografować te świecąc lampy na filmie czarno-białym ortochromatycznym (co to dokładnie jest też napiszę) to efekt będzie taki, że światło lampy czerwonej będzie na odbitce wyglądało na wyraźnie słabsze niż światło dwóch pozostałych lamp. Gdyby charakterystyka światłoczułości spektralnej filmu była równa dla każdej długości fali, to otrzymalibyśmy jednolicie naświetlony kadr. Takie całkowicie liniowe filmy nie istnieją.
Jako ciekawostkę podam, że oko ludzkie jest najbardziej czułe na barwę żółto-zieloną, a już np. na błękit jest o ponad połowę mniej czułe.
Pierwszym parametrem filmu, na który zwracamy uwagę przy jego kupnie jest fotoczułość.
Fotoczułość to wielkość, która określa zdolność warstwy światłoczułej do reagowania na działanie światła. Praktycznie oznacza to ile światła musi paść na film, aby go prawidłowo naświetlić. Obecnie stosowana jest jedna jednostka do oznaczania fotoczułości filmu - ISO. Jednostka ISO jest dokładnie zdefiniowana przez normę ISO 5800 (kto chce niech sobie poczyta). Jednostka ISO jest o tyle wygodną jednostką, że zwiększenie liczby reprezentującej tą jednostkę dwa razy oznacza zwiększenie czułości filmu dwa razy, np. film o czułości ISO 100 jest dwa razy czulszy od filmu ISO 50.
Oprócz jednostki ISO (która jest spadkobierczynią jednostki ASA, ASA = ISO) są jeszcze inne jednostki, które określają światłoczułość filmów fotograficznych. Są one już raczej niewykorzystywane, ale warto o nich wspomnieć, ponieważ niektóre starsze aparaty mają skale wyskalowane właśnie w innych jednostkach niż ISO/ASA.
DIN - jednostka używana w Niemczech, zdefiniowana przez normę DIN 4512. tu zwiększenie liczby reprezentującej tą jednostkę o 3 (nie 3 razy a o 3) oznacza zwiększenie czułości filmu dwa razy.
Np. film o czułości 24DIN jest dwa razy czulszy od filmu 21DIN. Jednostkę DIN można łatwo przeliczyć na ISO, wystarczy zapamiętać, że ISO 100 to DIN 21, a dwa razy większe ISO to o 3 większe DIN, więc ISO 200 to 24 DIN.
GOST - radziecka norma fotoczułości, nie jest jakoś łatwo przeliczalna na ISO lub DIN, ale można przyjąć GOST = ISO, nie będzie to duży błąd.
W przypadku filmów czarno-białych fotoczułość jest sprawą trochę "ruchomą", ponieważ czułość filmu zależy też od tego w jakim wywoływaczu negatyw zostanie wywołany.
Rollei Superpan 200, Rodinal 1+50 17' |
środa, 31 października 2012
Multiekspozycja
Multiekspozycja, to kilkukrotne naświetlanie jednej klatki filmu. Ta technika użyta z rozmysłem może nam dać zdjęcia z niesamowitymi efektami, np. człowiek o kilku głowach, duch w ciemnościach, lewitujące obiekty. Przyznam się, że nie mam doświadczenia z tą techniką fotografii, a kilka zdjęć, które są wynikiem multiekspozycji powstały przez moją pomyłkę.
Zasada tworzenia się kilkukrotnego obrazu na jednaj klatce filmu jest prosta. Zdjęcie zrobione na klatce filmu jako pierwsze jest "najzwyklejszym" zdjęciem, jednak gdy ponownie naświetlimy jakimś obrazem klatkę, która jest już naświetlona pierwszym obrazem, to te dwa obrazy nałożą się na siebie.
Jak technicznie wykonać multiekspozycję?
Niektóre aparaty, z automatycznym (elektrycznym) przewijaniem filmu mają w swoich opcjach funkcję multiekspozycji, w takim przypadku nie ma nic prostszego niż wybrać tą funkcję i robić zdjęcia, jedno po drugim na tej samej klatce filmu. Co w takim wypadku robi aparat? Robi mniej niż zwykle, ponieważ zwykle po zrobieniu zdjęcia aparat przewija film o jedną klatkę, oraz naciąga migawkę, przygotowując się do następnego zdjęcia. W trybie multiekspozycji aparat po zrobieniu zdjęcia tylko naciąga migawkę, a film pozostawia nieprzewinięty, więc kolejny kadr naświetli się na naświetlonej już klatce.
Podobnie jest w aparatach mechanicznych, nieautomatycznych, zwłaszcza w prostych wiekowych aparatach. W tych aparatach jednak wykorzystać można ich cechę, która jest raczej ich wadą. Tą cechą jest potrzeba osobnego naciągania migawki i osobno przewijania filmu o jedną klatkę. W półautomatycznych aparatach fotograficznych zazwyczaj film przewija się dźwignią, która jednocześnie naciąga migawkę, przygotowując tak aparat do zrobienia następnego zdjęcia.
Powróćmy do aparatów z osobnym naciągiem migawki i przewijaniem filmu. Tam aby kilkukrotnie naświetlić jedną klatkę filmu wystarczy zrobić pierwsze zdjęcie, następnie naciągnąć migawkę, ale nie przewijać filmu, wtedy następne zdjęcie naświetli się na poprzednim.
Najgorzej jest z półautomatycznymi aparatami, które za pomocą jednej dźwigni jednocześnie naciągają migawkę i przewijają film. Tam nie można naciągnąć migawki nie przewijając filmu. Ale i tymi aparatami można bawić się w multiekspozycję.
W tym celu należy założyć do aparatu film fotograficzny, zahaczając go o rolkę odbiorczą (tą po prawej stronie otwartego aparatu) pamiętając o który otwór filmu zahaczyliśmy film, ja zawsze zahaczam o pierwszy otwór filmu.
Następnie robimy 2 lub 3 "puste" zdjęcia, aby przewinąć naświetlony podczas zakładania fragment filmu (standardowa procedura podczas zakładania filmu) pamiętajmy jednak ile takich "pustych" klatek strzeliliśmy.
Następnie możemy już zrobić normalne zdjęcie. Do tego momentu wszystko przebiega standardowo.
Po wykonaniu tego normalnego zdjęcia wyciągamy z aparatu film fotograficzny (standardowa procedura zwijania filmu, tak jak robi się to po skończeniu całego filmu), uważajmy jednak, żeby nie wciągnąć końca filmu do kasetki.
Następnie znowu zakładamy do aparatu wyciągnięty przed chwilą film. Zakładamy go zahaczając o otwór, o który zahaczyliśmy go podczas zakładania poprzednim razem. Zamykamy aparat, strzelamy puste zdjęcia (tyle ile strzeliliśmy poprzednim razem, czyli 2-3) po tym możemy szukać obiektu, który ciekawie nałoży nam się na poprzednie "normalne" zdjęcie. Kiedy już znajdziemy taki kadr po prostu fotografujemy go. Tak otrzymaliśmy podwójnie naświetlona klatkę. Teraz możemy powtórzyć procedurę, aby klatkę naświetlić trzeci raz, lub możemy dźwignią przewinąć klatkę i naciągnąć migawkę, aby robić zdjęcie już na nowej klatce.
Oczywiście po pierwszym włożeniu filmu można naświetlić pojedynczo każdą klatkę (standardowe robienie zdjęć), następnie można zwinąć cały film, założyć go ponownie (według zasady ten sam otwór, tyle samo pustych klatek rozbiegowych) i ponownie naświetlać klatki na całym filmie. Jednak wątpię w to, że ktoś zapamięta kolejność wszystkich 36 zdjęć na filmie zrobionych podczas pierwszego naświetlania filmu.
Najbardziej widoczne fragmenty drugiego z naświetlanych zdjęć będą tam, gdzie na pierwszym naświetlonym zdjęciu było ciemno.
Przykładowo pierwsze zdjęcie - konie. Głowa konia była stosunkowo ciemna w porównaniu do reszty kadru, w związku z tym drugie zdjęcie - jakieś jadalne lub niejadalne czerwone owocki najbardziej widoczne są właśnie na głowie kona, natomiast na jasnym niebie pierwszego zdjęcia są prawie niewidoczne.
Trzeba zachować pewien umiar w naświetlaniu jednej klatki kilka razy. Ponieważ za każdym kolejnym zdjęciem klatka filmu dostaje kolejną dawkę światła, po kilku naświetleniach może się prześwietlić. Po ilu naświetleniach to nastąpi? To zależy jakie kadry naświetlamy, nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie.
Miłej zabawy.
Zasada tworzenia się kilkukrotnego obrazu na jednaj klatce filmu jest prosta. Zdjęcie zrobione na klatce filmu jako pierwsze jest "najzwyklejszym" zdjęciem, jednak gdy ponownie naświetlimy jakimś obrazem klatkę, która jest już naświetlona pierwszym obrazem, to te dwa obrazy nałożą się na siebie.
Jak technicznie wykonać multiekspozycję?
Niektóre aparaty, z automatycznym (elektrycznym) przewijaniem filmu mają w swoich opcjach funkcję multiekspozycji, w takim przypadku nie ma nic prostszego niż wybrać tą funkcję i robić zdjęcia, jedno po drugim na tej samej klatce filmu. Co w takim wypadku robi aparat? Robi mniej niż zwykle, ponieważ zwykle po zrobieniu zdjęcia aparat przewija film o jedną klatkę, oraz naciąga migawkę, przygotowując się do następnego zdjęcia. W trybie multiekspozycji aparat po zrobieniu zdjęcia tylko naciąga migawkę, a film pozostawia nieprzewinięty, więc kolejny kadr naświetli się na naświetlonej już klatce.
Podobnie jest w aparatach mechanicznych, nieautomatycznych, zwłaszcza w prostych wiekowych aparatach. W tych aparatach jednak wykorzystać można ich cechę, która jest raczej ich wadą. Tą cechą jest potrzeba osobnego naciągania migawki i osobno przewijania filmu o jedną klatkę. W półautomatycznych aparatach fotograficznych zazwyczaj film przewija się dźwignią, która jednocześnie naciąga migawkę, przygotowując tak aparat do zrobienia następnego zdjęcia.
Powróćmy do aparatów z osobnym naciągiem migawki i przewijaniem filmu. Tam aby kilkukrotnie naświetlić jedną klatkę filmu wystarczy zrobić pierwsze zdjęcie, następnie naciągnąć migawkę, ale nie przewijać filmu, wtedy następne zdjęcie naświetli się na poprzednim.
Najgorzej jest z półautomatycznymi aparatami, które za pomocą jednej dźwigni jednocześnie naciągają migawkę i przewijają film. Tam nie można naciągnąć migawki nie przewijając filmu. Ale i tymi aparatami można bawić się w multiekspozycję.
W tym celu należy założyć do aparatu film fotograficzny, zahaczając go o rolkę odbiorczą (tą po prawej stronie otwartego aparatu) pamiętając o który otwór filmu zahaczyliśmy film, ja zawsze zahaczam o pierwszy otwór filmu.
Następnie robimy 2 lub 3 "puste" zdjęcia, aby przewinąć naświetlony podczas zakładania fragment filmu (standardowa procedura podczas zakładania filmu) pamiętajmy jednak ile takich "pustych" klatek strzeliliśmy.
Następnie możemy już zrobić normalne zdjęcie. Do tego momentu wszystko przebiega standardowo.
Po wykonaniu tego normalnego zdjęcia wyciągamy z aparatu film fotograficzny (standardowa procedura zwijania filmu, tak jak robi się to po skończeniu całego filmu), uważajmy jednak, żeby nie wciągnąć końca filmu do kasetki.
Następnie znowu zakładamy do aparatu wyciągnięty przed chwilą film. Zakładamy go zahaczając o otwór, o który zahaczyliśmy go podczas zakładania poprzednim razem. Zamykamy aparat, strzelamy puste zdjęcia (tyle ile strzeliliśmy poprzednim razem, czyli 2-3) po tym możemy szukać obiektu, który ciekawie nałoży nam się na poprzednie "normalne" zdjęcie. Kiedy już znajdziemy taki kadr po prostu fotografujemy go. Tak otrzymaliśmy podwójnie naświetlona klatkę. Teraz możemy powtórzyć procedurę, aby klatkę naświetlić trzeci raz, lub możemy dźwignią przewinąć klatkę i naciągnąć migawkę, aby robić zdjęcie już na nowej klatce.
Oczywiście po pierwszym włożeniu filmu można naświetlić pojedynczo każdą klatkę (standardowe robienie zdjęć), następnie można zwinąć cały film, założyć go ponownie (według zasady ten sam otwór, tyle samo pustych klatek rozbiegowych) i ponownie naświetlać klatki na całym filmie. Jednak wątpię w to, że ktoś zapamięta kolejność wszystkich 36 zdjęć na filmie zrobionych podczas pierwszego naświetlania filmu.
Najbardziej widoczne fragmenty drugiego z naświetlanych zdjęć będą tam, gdzie na pierwszym naświetlonym zdjęciu było ciemno.
Fuji Superia 200, naświetlona dwukrotnie przypadkowo. |
Trzeba zachować pewien umiar w naświetlaniu jednej klatki kilka razy. Ponieważ za każdym kolejnym zdjęciem klatka filmu dostaje kolejną dawkę światła, po kilku naświetleniach może się prześwietlić. Po ilu naświetleniach to nastąpi? To zależy jakie kadry naświetlamy, nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie.
Miłej zabawy.
poniedziałek, 29 października 2012
O filmach fotograficznych.
Dzisiaj będzie trochę o podobieństwach i różnicach technik: cyfrowej i analogowej. Będzie też o rodzajach filmów fotograficznych. Tyle ile wiem, to napiszę, chyba że wcześniej się zmęczę.
I. Zacznę od różnic. Nie będę tu opisywał tak oczywistych różnic jak np. ta, że zdjęcie zrobione można natychmiast podejrzeć, a na zdjęcie z filmu trzeba poczekać co najmniej kilka godzin.
Może dla niektórych nie jest sprawą oczywistą, że na rolce filmu fotograficznego typu 135 (ten jeszcze dosyć popularny film tzw. film małoobrazkowy) można zrobić 36 zdjęć (na jednym filmie udało mi się zrobić aż 42), natomiast aparat cyfrowy z kartą pamięci pomieści nawet kilka tysięcy zdjęć. Ta różnica ma poważny aspekt psychologiczny. W opinii wielu fotografów świadomość tego, że na jednym filmie możemy zrobić tylko 36 zdjęć skłania nas do zastanawiania się nad każdym kolejnym kadrem "Czy warto to fotografować?" "Jeśli warto to jak to zrobić, żeby było najlepiej?"
Aparaty cyfrowe pozwalają nam hulać bez rozmysłu i wiele osób przyjmuje strategię "im więcej tym lepiej, a w domu coś się wybierze".
Kolejną różnicą jest przewaga filmu nad matrycą cyfrową w kwestii rozpiętości tonalnej. Rozpiętość tonalna filmów fotograficznych jest większa niż rozpiętość tonalna ogólniedostępnych matryc fotograficznych. O ile te różnice stają się coraz mniej widoczne, w przypadku zdjęć kolorowych, to aparaty cyfrowe jeszcze długo nie dorównają rozpiętości tonalnej filmów czarno-białych.
Następny aspekt to szum cyfrowy i analogowe ziarno. O tyle o ile matryce cyfrowe dosyć dobrze radzą sobie w dobrym oświetleniu i takie zdjęcia są "gładkie", to z filmami fotograficznymi bywa różnie, bywają takie, które są równie "gładkie" jak zdjęcia cyfrowe, a bywają filmy dosyć ziarniste.
Natomiast większość matryc zaczyna "szaleć" przy zdjęciach w słabym oświetleniu i ustawionej dużej czułości > ISO 400. Wtedy cienie nie są czarne, a... kolorowe. Film fotograficzny w takich warunkach ujawni widoczne gołym okiem ziarno, jednak czerń jest nadal czernią a biel bielą.
Na korzyść filmu przemawia fakt, że właściwie każdy film negatywowy, czy to czarno-biały, czy kolorowy można prześwietlić o około 2EV i niedoświetlić o 1EV, bez znacznych różnic na odbitkach, natomiast matryca fotograficzna w takich warunkach wytworzy niedoświetlone lub prześwietlone zdjęcia.
Matryca fotograficzna jest znacznie trudniejsza do prawidłowego naświetlenia niż film negatywowy, natomiast matryca zawsze działa z całym sztabem innych podzespołów elektronicznych, które czuwają nad dobrym wysterowaniem matrycy. Nad dobrym naświetleniem filmu czuwa sam fotograf, który korzysta ze wskazań światłomierza. Mimo, że jest to zadanie łatwiejsze niż zadanie jakie wykonuje elektronika w aparacie cyfrowym, to fakt, że w przypadku cyfrówek to własnie elektronika się tym zajmuje, a nie fotograf sprawia, że aparaty cyfrowe są łatwiejsze do opanowania.
Rzeczą sprzeczną jest to, jaki obraz jest przyjemniejszy dla oka, czy odbitki z cyfrowych aparatów, czy odbitki z filmów fotograficznych. Moim zdaniem obecnie nie ma większej różnicy między kolorowymi odbitkami z dobrego filmu i z dobrego aparatu cyfrowego. Obecnie właściwie wszystkie filmy fotograficzne zanim zostaną przeniesione na papier są skanowane metodą cyfrową (trochę wypacza to ideę fotografowania na filmach), natomiast odbitki czarno-białe wykonane metodą analogową (pod powiększalnikiem) znacznie przewyższają zdjęcia czarno-białe z aparatów cyfrowych.
II. Miały być podobieństwa, ale wykluczając różnice pozostają podobieństwa, więc nie warto o nich pisać.
Rodzaje filmów fotograficznych.
Filmy fotograficzne dzielone są ze względu na kilka ich charakterystycznych parametrów.
1) Filmy kolorowe i filmy czarno-białe. Filmy kolorowe, jak sama nazwa wskazuje zapisują jasność i kolor fotografowanych obiektów. Produkowane są filmy kolorowe negatywowe oraz filmy kolorowe pozytywowe (slajdy). Typowe czułości negatywowych filmów fotograficznych to: (wartość ISO/wartość DIN) 100/21, 200/24, 400/27, 800/30, 1600/33, w sprzedaży są też filmy o niektórych czułościach pośrednich np. ISO 160. Filmy kolorowe negatywowe obecnie przeznaczone są do wywołania w maszynowym procesie C-41, jednak na rynku są zestawy chemii do domowego wywoływania filmów negatywowych kolorowych.
O filmach kolorowych pozytywowych nie będę pisał, ponieważ ich nie używam.
Filmy czarno-białe zapisują tylko informację o jasności fotografowanego obiektu. Filmy czarno-białe w większości przeznaczone są do ręcznego wywoływania w koreksach i tankach. Jednak na rynku są conajmniej dwa filmy czarno-białe do obróbki w procesie C-41 : Koda BW400CN oraz Ilford XP2.
Obecnie na rynku mamy duży wybór filmów czarno-białych, bez przesady mogę stwierdzić, że jest ich więcej niż filmów kolorowych. Rozpiętość czułości filmów czarno-białych zaczyna się od ISO 25, na ISO 3200 kończąc. Filmy czarno-białe są na tyle uniwersalne, że można je naświetlać właściwie w każdej pośredniej czułości z podanego zakresu, oraz wykraczając po za ten zakres o jakieś +- 2EV. Mimo, że filmy czarno-białe zapisują tylko obraz czarno-biały to ich charakterystyki są bardzo zróżnicowane, tym zajmiemy się innym razem.
Może jeszcze gdzieś można znaleźć filmy czarno-białe pozytywowe, zaznaczam tylko, że takie były (może jeszcze gdzieś są) jednak chyba nie będzie mi dane z nich skorzystać.
Zarówno filmy kolorowe jak i czarno-białe sprzedawane są w co najmniej dwóch formatach: 135 czyli film małoobrazkowy i 120 czyli film średnioformatowy. Ja zajmować się będę tylko małym obrazkiem.
I. Zacznę od różnic. Nie będę tu opisywał tak oczywistych różnic jak np. ta, że zdjęcie zrobione można natychmiast podejrzeć, a na zdjęcie z filmu trzeba poczekać co najmniej kilka godzin.
Może dla niektórych nie jest sprawą oczywistą, że na rolce filmu fotograficznego typu 135 (ten jeszcze dosyć popularny film tzw. film małoobrazkowy) można zrobić 36 zdjęć (na jednym filmie udało mi się zrobić aż 42), natomiast aparat cyfrowy z kartą pamięci pomieści nawet kilka tysięcy zdjęć. Ta różnica ma poważny aspekt psychologiczny. W opinii wielu fotografów świadomość tego, że na jednym filmie możemy zrobić tylko 36 zdjęć skłania nas do zastanawiania się nad każdym kolejnym kadrem "Czy warto to fotografować?" "Jeśli warto to jak to zrobić, żeby było najlepiej?"
Aparaty cyfrowe pozwalają nam hulać bez rozmysłu i wiele osób przyjmuje strategię "im więcej tym lepiej, a w domu coś się wybierze".
Kolejną różnicą jest przewaga filmu nad matrycą cyfrową w kwestii rozpiętości tonalnej. Rozpiętość tonalna filmów fotograficznych jest większa niż rozpiętość tonalna ogólniedostępnych matryc fotograficznych. O ile te różnice stają się coraz mniej widoczne, w przypadku zdjęć kolorowych, to aparaty cyfrowe jeszcze długo nie dorównają rozpiętości tonalnej filmów czarno-białych.
Następny aspekt to szum cyfrowy i analogowe ziarno. O tyle o ile matryce cyfrowe dosyć dobrze radzą sobie w dobrym oświetleniu i takie zdjęcia są "gładkie", to z filmami fotograficznymi bywa różnie, bywają takie, które są równie "gładkie" jak zdjęcia cyfrowe, a bywają filmy dosyć ziarniste.
Natomiast większość matryc zaczyna "szaleć" przy zdjęciach w słabym oświetleniu i ustawionej dużej czułości > ISO 400. Wtedy cienie nie są czarne, a... kolorowe. Film fotograficzny w takich warunkach ujawni widoczne gołym okiem ziarno, jednak czerń jest nadal czernią a biel bielą.
Na korzyść filmu przemawia fakt, że właściwie każdy film negatywowy, czy to czarno-biały, czy kolorowy można prześwietlić o około 2EV i niedoświetlić o 1EV, bez znacznych różnic na odbitkach, natomiast matryca fotograficzna w takich warunkach wytworzy niedoświetlone lub prześwietlone zdjęcia.
Matryca fotograficzna jest znacznie trudniejsza do prawidłowego naświetlenia niż film negatywowy, natomiast matryca zawsze działa z całym sztabem innych podzespołów elektronicznych, które czuwają nad dobrym wysterowaniem matrycy. Nad dobrym naświetleniem filmu czuwa sam fotograf, który korzysta ze wskazań światłomierza. Mimo, że jest to zadanie łatwiejsze niż zadanie jakie wykonuje elektronika w aparacie cyfrowym, to fakt, że w przypadku cyfrówek to własnie elektronika się tym zajmuje, a nie fotograf sprawia, że aparaty cyfrowe są łatwiejsze do opanowania.
Rzeczą sprzeczną jest to, jaki obraz jest przyjemniejszy dla oka, czy odbitki z cyfrowych aparatów, czy odbitki z filmów fotograficznych. Moim zdaniem obecnie nie ma większej różnicy między kolorowymi odbitkami z dobrego filmu i z dobrego aparatu cyfrowego. Obecnie właściwie wszystkie filmy fotograficzne zanim zostaną przeniesione na papier są skanowane metodą cyfrową (trochę wypacza to ideę fotografowania na filmach), natomiast odbitki czarno-białe wykonane metodą analogową (pod powiększalnikiem) znacznie przewyższają zdjęcia czarno-białe z aparatów cyfrowych.
II. Miały być podobieństwa, ale wykluczając różnice pozostają podobieństwa, więc nie warto o nich pisać.
Rodzaje filmów fotograficznych.
Filmy fotograficzne dzielone są ze względu na kilka ich charakterystycznych parametrów.
1) Filmy kolorowe i filmy czarno-białe. Filmy kolorowe, jak sama nazwa wskazuje zapisują jasność i kolor fotografowanych obiektów. Produkowane są filmy kolorowe negatywowe oraz filmy kolorowe pozytywowe (slajdy). Typowe czułości negatywowych filmów fotograficznych to: (wartość ISO/wartość DIN) 100/21, 200/24, 400/27, 800/30, 1600/33, w sprzedaży są też filmy o niektórych czułościach pośrednich np. ISO 160. Filmy kolorowe negatywowe obecnie przeznaczone są do wywołania w maszynowym procesie C-41, jednak na rynku są zestawy chemii do domowego wywoływania filmów negatywowych kolorowych.
O filmach kolorowych pozytywowych nie będę pisał, ponieważ ich nie używam.
Filmy czarno-białe zapisują tylko informację o jasności fotografowanego obiektu. Filmy czarno-białe w większości przeznaczone są do ręcznego wywoływania w koreksach i tankach. Jednak na rynku są conajmniej dwa filmy czarno-białe do obróbki w procesie C-41 : Koda BW400CN oraz Ilford XP2.
Obecnie na rynku mamy duży wybór filmów czarno-białych, bez przesady mogę stwierdzić, że jest ich więcej niż filmów kolorowych. Rozpiętość czułości filmów czarno-białych zaczyna się od ISO 25, na ISO 3200 kończąc. Filmy czarno-białe są na tyle uniwersalne, że można je naświetlać właściwie w każdej pośredniej czułości z podanego zakresu, oraz wykraczając po za ten zakres o jakieś +- 2EV. Mimo, że filmy czarno-białe zapisują tylko obraz czarno-biały to ich charakterystyki są bardzo zróżnicowane, tym zajmiemy się innym razem.
Może jeszcze gdzieś można znaleźć filmy czarno-białe pozytywowe, zaznaczam tylko, że takie były (może jeszcze gdzieś są) jednak chyba nie będzie mi dane z nich skorzystać.
Zarówno filmy kolorowe jak i czarno-białe sprzedawane są w co najmniej dwóch formatach: 135 czyli film małoobrazkowy i 120 czyli film średnioformatowy. Ja zajmować się będę tylko małym obrazkiem.
Film: Kodak Ektar 100. Zdjęcie robione w dzień, ziarno praktycznie niewidoczne. |
Kodak Ektar 100, zdjęcie robione w nocy, tu też ziarno jest bardzo drobne. To bardzo dobry film do zdjęć nocnych. |
niedziela, 28 października 2012
Wstęp
Witam.
Ja to Tangerin i tyle mogę o sobie napisać, wiem trochę więcej niż zostało tu napisane, ale to nieistotne biorąc pod uwagę tematykę tego bloga.
A blog ten będzie o fotografii analogowej, przynajmniej takie mam zamiary.
Fotografuję na filmach bardzo krótko, urodziłem się jeszcze w epoce kliszy, ale wraz ze mną dorastała też technologia cyfrowego zapisu obrazu, a gdy dorosłem ja to i cyfrówki dorosły. Teraz kiedy potrafię w miarę świadomie robić zdjęcia wybrałem analogową metodę zapisu obrazu. Dlaczego tak się stało? Przede wszystkim robienie zdjęć na filmie sprawia mi więcej przyjemności, niż pstrykanie zdjęć cyfrówką. Jeśli chodzi o porównywanie jakości zdjęć uzyskanych metodą cyfrową i analogową, to jest to jeszcze ciągle sprawa nierozstrzygnięta (o tym więcej w następnym poście). Niestety taka analogowa przyjemność kosztuje i nie da się ukryć, że kosztuje więcej niż pstrykanie zdjęć cyfrowych. Chociaż same aparaty są wiele tańsze niż cyfrowe lustrzanki (może kogoś zdziwię pisząc w którymś z następnych postów, że były i jeszcze są lustrzanki analogowe i że lustrzanka to nie cud techniczny ostatniej dekady).
Uwaga! Piszę tu ja, a więc przeczytacie tu moje opinie. Ktoś powie "przecież wiadomo", tak niby wiadomo, ale fotografia w wielu aspektach jest oceniana i opisywana bardzo subiektywnie.
Przykład? Niektórzy uważają, że aby uzyskać lepsze (lepsze, czyli jakie?) efekty przy robieniu zdjęć scen potrzebujących filmów o wysokiej czułości lepiej stosować filmy o czułości ISO 400 i forsować je (spokojnie, o tym też napiszę) do wyższych czułości, inni uważają, że w tych sytuacjach lepiej używać filmów o frazie w nazwie "3200" (celowo nie piszę, że o czułości ISO 3200). Kto ma rację?
Pewnie każdy z nich.
Moje wywody dotyczyć będą małoobrazkowych (typ 135) filmów kolorowych i czarno-białych, przy czym pisać będę tylko o negatywach. Pozytywów czarno-białych nie stosuję, bo są już nieosiągalne, a diapozytywy kolorowe (slajdy) są dosyć drogie, jak i drogie jest ich wywoływanie.
To tyle w tym poście.
Ja to Tangerin i tyle mogę o sobie napisać, wiem trochę więcej niż zostało tu napisane, ale to nieistotne biorąc pod uwagę tematykę tego bloga.
A blog ten będzie o fotografii analogowej, przynajmniej takie mam zamiary.
Fotografuję na filmach bardzo krótko, urodziłem się jeszcze w epoce kliszy, ale wraz ze mną dorastała też technologia cyfrowego zapisu obrazu, a gdy dorosłem ja to i cyfrówki dorosły. Teraz kiedy potrafię w miarę świadomie robić zdjęcia wybrałem analogową metodę zapisu obrazu. Dlaczego tak się stało? Przede wszystkim robienie zdjęć na filmie sprawia mi więcej przyjemności, niż pstrykanie zdjęć cyfrówką. Jeśli chodzi o porównywanie jakości zdjęć uzyskanych metodą cyfrową i analogową, to jest to jeszcze ciągle sprawa nierozstrzygnięta (o tym więcej w następnym poście). Niestety taka analogowa przyjemność kosztuje i nie da się ukryć, że kosztuje więcej niż pstrykanie zdjęć cyfrowych. Chociaż same aparaty są wiele tańsze niż cyfrowe lustrzanki (może kogoś zdziwię pisząc w którymś z następnych postów, że były i jeszcze są lustrzanki analogowe i że lustrzanka to nie cud techniczny ostatniej dekady).
Uwaga! Piszę tu ja, a więc przeczytacie tu moje opinie. Ktoś powie "przecież wiadomo", tak niby wiadomo, ale fotografia w wielu aspektach jest oceniana i opisywana bardzo subiektywnie.
Przykład? Niektórzy uważają, że aby uzyskać lepsze (lepsze, czyli jakie?) efekty przy robieniu zdjęć scen potrzebujących filmów o wysokiej czułości lepiej stosować filmy o czułości ISO 400 i forsować je (spokojnie, o tym też napiszę) do wyższych czułości, inni uważają, że w tych sytuacjach lepiej używać filmów o frazie w nazwie "3200" (celowo nie piszę, że o czułości ISO 3200). Kto ma rację?
Pewnie każdy z nich.
Moje wywody dotyczyć będą małoobrazkowych (typ 135) filmów kolorowych i czarno-białych, przy czym pisać będę tylko o negatywach. Pozytywów czarno-białych nie stosuję, bo są już nieosiągalne, a diapozytywy kolorowe (slajdy) są dosyć drogie, jak i drogie jest ich wywoływanie.
To tyle w tym poście.
Fuji Superia 200. Minolta X300 i obiektyw Exakta 35-70mm. |
Subskrybuj:
Posty (Atom)