Zasada tworzenia się kilkukrotnego obrazu na jednaj klatce filmu jest prosta. Zdjęcie zrobione na klatce filmu jako pierwsze jest "najzwyklejszym" zdjęciem, jednak gdy ponownie naświetlimy jakimś obrazem klatkę, która jest już naświetlona pierwszym obrazem, to te dwa obrazy nałożą się na siebie.
Jak technicznie wykonać multiekspozycję?
Niektóre aparaty, z automatycznym (elektrycznym) przewijaniem filmu mają w swoich opcjach funkcję multiekspozycji, w takim przypadku nie ma nic prostszego niż wybrać tą funkcję i robić zdjęcia, jedno po drugim na tej samej klatce filmu. Co w takim wypadku robi aparat? Robi mniej niż zwykle, ponieważ zwykle po zrobieniu zdjęcia aparat przewija film o jedną klatkę, oraz naciąga migawkę, przygotowując się do następnego zdjęcia. W trybie multiekspozycji aparat po zrobieniu zdjęcia tylko naciąga migawkę, a film pozostawia nieprzewinięty, więc kolejny kadr naświetli się na naświetlonej już klatce.
Podobnie jest w aparatach mechanicznych, nieautomatycznych, zwłaszcza w prostych wiekowych aparatach. W tych aparatach jednak wykorzystać można ich cechę, która jest raczej ich wadą. Tą cechą jest potrzeba osobnego naciągania migawki i osobno przewijania filmu o jedną klatkę. W półautomatycznych aparatach fotograficznych zazwyczaj film przewija się dźwignią, która jednocześnie naciąga migawkę, przygotowując tak aparat do zrobienia następnego zdjęcia.
Powróćmy do aparatów z osobnym naciągiem migawki i przewijaniem filmu. Tam aby kilkukrotnie naświetlić jedną klatkę filmu wystarczy zrobić pierwsze zdjęcie, następnie naciągnąć migawkę, ale nie przewijać filmu, wtedy następne zdjęcie naświetli się na poprzednim.
Najgorzej jest z półautomatycznymi aparatami, które za pomocą jednej dźwigni jednocześnie naciągają migawkę i przewijają film. Tam nie można naciągnąć migawki nie przewijając filmu. Ale i tymi aparatami można bawić się w multiekspozycję.
W tym celu należy założyć do aparatu film fotograficzny, zahaczając go o rolkę odbiorczą (tą po prawej stronie otwartego aparatu) pamiętając o który otwór filmu zahaczyliśmy film, ja zawsze zahaczam o pierwszy otwór filmu.
Następnie robimy 2 lub 3 "puste" zdjęcia, aby przewinąć naświetlony podczas zakładania fragment filmu (standardowa procedura podczas zakładania filmu) pamiętajmy jednak ile takich "pustych" klatek strzeliliśmy.
Następnie możemy już zrobić normalne zdjęcie. Do tego momentu wszystko przebiega standardowo.
Po wykonaniu tego normalnego zdjęcia wyciągamy z aparatu film fotograficzny (standardowa procedura zwijania filmu, tak jak robi się to po skończeniu całego filmu), uważajmy jednak, żeby nie wciągnąć końca filmu do kasetki.
Następnie znowu zakładamy do aparatu wyciągnięty przed chwilą film. Zakładamy go zahaczając o otwór, o który zahaczyliśmy go podczas zakładania poprzednim razem. Zamykamy aparat, strzelamy puste zdjęcia (tyle ile strzeliliśmy poprzednim razem, czyli 2-3) po tym możemy szukać obiektu, który ciekawie nałoży nam się na poprzednie "normalne" zdjęcie. Kiedy już znajdziemy taki kadr po prostu fotografujemy go. Tak otrzymaliśmy podwójnie naświetlona klatkę. Teraz możemy powtórzyć procedurę, aby klatkę naświetlić trzeci raz, lub możemy dźwignią przewinąć klatkę i naciągnąć migawkę, aby robić zdjęcie już na nowej klatce.
Oczywiście po pierwszym włożeniu filmu można naświetlić pojedynczo każdą klatkę (standardowe robienie zdjęć), następnie można zwinąć cały film, założyć go ponownie (według zasady ten sam otwór, tyle samo pustych klatek rozbiegowych) i ponownie naświetlać klatki na całym filmie. Jednak wątpię w to, że ktoś zapamięta kolejność wszystkich 36 zdjęć na filmie zrobionych podczas pierwszego naświetlania filmu.
Najbardziej widoczne fragmenty drugiego z naświetlanych zdjęć będą tam, gdzie na pierwszym naświetlonym zdjęciu było ciemno.
Fuji Superia 200, naświetlona dwukrotnie przypadkowo. |
Trzeba zachować pewien umiar w naświetlaniu jednej klatki kilka razy. Ponieważ za każdym kolejnym zdjęciem klatka filmu dostaje kolejną dawkę światła, po kilku naświetleniach może się prześwietlić. Po ilu naświetleniach to nastąpi? To zależy jakie kadry naświetlamy, nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie.
Miłej zabawy.